środa, 2 października 2013

Din Brad i Negura Bunget w Bazylu - 1 październik 2013 roku (fotorelacja)





























1 października 2013 roku po raz drugi w tymże roku do poznańskiego Bazyla zawitała rumuńska formacja progresywno black metalowa Negura Bunget. Po raz drugi, gdyż 18 maja zespół wystąpił w tym samym klubie wraz z Din Brad i Deathermind. Na tym koncercie mnie zabrakło z prozaicznego powodu - wybrałem gig Septic Flesh, Carach Angren i Fleshgod Apocalypse w warszawskiej Progresji. Tym razem nie zamierzałem jednak odpuścić, tym bardziej, że z mojego miejsca pracy do Bazyla niedaleko...

Na pierwszy ogień Din Brad - side-project muzyków Negura Bunget, Negru i Adi Neagoe. Przed koncertem po raz wtóry przesłuchałem album "Dor" z 2012 roku wydany przez Prophecy Productions. Jest to dziwny, aczkolwiek hipnotyzujący neofolk stanowiący kwintesencję rumuńskiego folkloru. Chciałoby się wręcz rzecz: muzyka ludyczna operująca takimi emocjami jak smutek, rozpacz i nostalgiczna tęsknota. Sprzyja temu oszczędne użycie tradycyjnego instrumentarium, śpiewy lokalnych rumuńskich muzyków folkowych (siłą rzeczy tych na koncercie zabrakło) oraz poruszający wokal filigranowej Almy. Na koncercie Din Brad wyraźnie dało się wyczuć, że neofolk zaprezentowany przez rumuńskie trio w dużej mierze skupia się właśnie na możliwościach wokalnych Almy. Muzyka Din Brad zaprezentowana na żywo niosła za sobą posmak melancholii, poruszała, ale potrafiła być też niepokojąca, a nawet drapieżna. Głównym celem Din Brad jest transformacja rumuńskiego folkloru w arkana dźwięków. I to się udaje w dwójnasób!

Negura Bunget. Zapytać fana metalu o kapele parające się ciężkim graniem z Rumunii to zapewne jako pierwsza padnie ta nazwa. Muzykę Negura Bunget tak naprawdę dość trudno scharakteryzować. Rdzeniem twórczości zespołu wciąż pozostaje black metal, ale Rumuni słyną z niekonwencjonalnych ciągotek do dźwięków progresywnych i folkowych kładąc nacisk na użycie etnicznego instrumentarium. Właśnie użycie instrumentów folkowych takich jak tuby, fletnia pana, trąbka czy flet można uznać za centralny aspekt muzyki Negura Bunget, choć agresja black metalu jest ciągle obecna. Black metalu ze specyficznym wschodnioeuropejskim posmakiem. Idealnie daje się odczuć owo niezwykle płynne operowanie kontrastami obcując z Negurą na żywo (chociażby znakomite operowanie czystymi wokalami i blackowym jadem). Słuchając muzyki Negura Bunget ma się wrażenie utknięcia gdzieś w zapomnianej przez czas rumuńskiej wiosce pośród majestatycznych szczytów i gęstych lasów Transylwanii. Nowy wokalista Negury, Corb (który w 2010 roku zastąpił Hupogrammosa - począwszy od albumu "Vîrstele Pămîntului") jest znakomity, a jego agresywne black metalowe wokale przypominają mi nieco możliwości wokalne Sakisa z Rotting Christ. Jak więc wypada Negura Bunget on-stage? Mocno. Brutalnie. Mistycznie. Nastrojowo. Mam nadzieję, że w 2014 roku znowu zobaczę ten rumuński zespół na polskiej ziemi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz