sobota, 7 grudnia 2013

The Beyond/ Hotel siedmiu bram (1981) - recenzja





W Poznaniu wczoraj w najlepsze hulał dość porywisty orkan ochrzczony przez media wdzięcznym imieniem Ksawery - głównie z jego powodu, a co za tym idzie ze względu na chaos komunikacyjny z nim związany zdecydowałem odpuścić sobie piątkowy koncert zespołów Supreme Lord (brutal death metal) i Besatt (black metal) w ramach Chainsaw Metal Slaughter 2013. A cóż innego robić wieczorem jak za oknami mego domostwa wieje wędrujący wiatr? Obejrzeć kolejny horror, ot co. A w zasadzie przypomnieć w celach stricte opisowych, bo od grudnia 2001 roku widziałem "The Beyond" kilka razy, w tym jednokrotnie podczas seansu kinowego. 

Rok 1927, mokradła Luizjany, Hotel Siedmiu Bram. Wściekły tłum dokonuje bestialskiego linczu na malarzu imieniem Schweick wierząc, że jest on praktykującym okultyzm czarnoksiężnikiem. Mężczyzna zostaje pobity do krwi łańcuchami, ukrzyżowany i polany gorącym wapnem. Mord na nim dokonany otwiera jedną z siedmiu bram piekieł przez którą martwi mogą przenikać do świata żywych. Ów zabity artysta odnalazł do niej klucz. Wszytko następuje według przepowiedni znajdującej się w antycznej księdze zwanej Eibon. Mija kilka dekad. Do hotelu przybywa Liza Merrill (Catriona MacColl), która po dokonaniu renowacji ma zamiar otworzyć budynek dla gości. Niestety to błędna decyzja i na nic się zdają prorocze ostrzeżenia ślepej dziewczyny (Cinzia Monreale, "Buio Omega"), gdyż wkrótce dojdzie do serii krwawych mordów, pojawią się żywe trupy, krwiożercze tarantule i sam nieumarły Schweick powróci z zaświatów...

Któż nie pamięta wspaniałej sekwencji początkowej samosądu w kolorze sepii, która została sfilmowana przez Sergio Salvatiego, z którymi Lucio Fulci często współpracował. Nabiera ona odrealnionego, wręcz fantasmagorycznego charakteru. Słynne są też kadry końcowe "The Beyond", w których para protagonistów przekracza bramę podziemnego świata po to, by zostać skonfrontowana z niekończącą się pustynią szarzyzny, upstrzoną martwymi ciałami i kośćmi, na które pada blady blask, a zewsząd dochodzą ponure jęki i lamenty... Niekończona szarość pustki i przerażająca samotność od której nie ma ucieczki. "The Beyond" w reżyserii Lucio Fulci'ego to chłodny i bezwzględny majstersztyk surrealistycznego horroru gore, w którym takich zapadających w pamięć i przypominających oniryczny koszmar momentów jest mnóstwo. Czarnoskóry sanitariusz przetaczający na oczach odzianej w czerń dziewczynki skrzypiący wózek ze zwłokami pustym szpitalnym korytarzem, Lisa podróżująca samochodem przez most i natykająca się na ślepą dziewczynę z psem przewodnikiem, itd. Wreszcie oszałamiająco krwawe sceny gore: nabicie oczodołu na wystający ze ściany zardzewiały gwóźdź, wydłubywanie oka palcem, pająki atakujące oczy leżącego na ziemi nieszczęśnika. To właśnie w "The Beyond" dobitnie uwidacznia się obsesja Lucio Fulci'ego na punkcie oczu (i ich okaleczania). Oprócz tego eksplodujące od kul głowy umarlaków, rozrywanie krtani przez psa ("Suspiria" Dario Argento się kłania) i wiele innych scen gore pierwszorzędnie wykonanych przez włoskiego speca od charakteryzacji Gianetto De Rossi. Za kapitalną ścieżkę dźwiękową "Hotelu siedmiu bram", w której możemy usłyszeć złowieszcze chóry, wpływy klasyczne i brzmienia elektroniczne, odpowiada Fabio Frizzi. "The Beyond" to (obok "Miasta żywych trupów") chyba najbardziej lovercraftowski horror włoskiego mistrza makabry, czego dowodem jest chociażby magiczna księga Eibon, czyli dzieło autorstwa Hyperboreańskiego czarnoksiężnika Eibona, zapisane na pergaminie ze skóry nieznanego dziś zwierzęcia, a odnalezione w ruinach jego pentagonalnej, zbudowanej z czarnych gnejsów wieży już po ucieczce prześladowanego za herezje maga. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz