niedziela, 26 stycznia 2014

Seven Deaths in the Cat's Eye (1973) - recenzja













Ponownie zmarły niedawno Riz Ortolani i jego twórczość. Kolejny film okraszony muzyką włoskiego maestro, który postanowiłem odświeżyć po latach. I dobrze się stało, bo to bardzo atmosferyczny dreszczowiec. "La Morte Negli Occhi del Gatto" aka "Seven Deaths in the Cat's Eye" nakręcił w 1973 roku specjalista od stylowego horroru gotyckiego Antonio Margheriti, ale film powstał w okresie ogromnej popularności nurtu giallo we Włoszech. Rezultat: oniryczna kombinacja gotyckiego dreszczowca z lat 60-tych z krwawym "żółtym" thrillerem.

W prologu filmu mężczyzna zostaje zamordowany brzytwą, a jego ciało trafia do lochu rzucone na pożarcie kłębiącym się szczurom. Momentowi zbrodni przygląda się futrzasty kot. Piękna uczennica Corringa (Jane Birkin) powraca w rodzinne strony: do szkockiego zamku, by spotkać się z dawno nie widzianymi krewnymi. Przyjazd dziewczyny obserwuje ukrywający się za zasłoną goryl (?) będący oczywistym nawiązaniem do klasycznego opowiadania Edgara Allena Poe "Zabójstwo przy Rue Morgue". Corringa szybko poznaje grupkę ekscentrycznych krewnych zaludniającą zamek, w tym przypuszczalnie szalonego Jamesa McGrieffa (Hiram Keller). Dziewczyna zaczyna krążyć po zakamarkach ponurego zamczyska bacznie obserwowana przez tytułowego rudego kota. Wtedy ktoś zaczyna zabijać przy pomocy lśniącej brzytwy, a dotąd skrzętnie ukrywane sekrety rodu zaczynają wychodzić na jaw...

Adaptacja gotyckiej noweli Petera Bryana spełniła moje oczekiwania. Goryl (błędnie nazwany przez jedną z postaci orangutanem) i brzytwa jako narzędzie zbrodni to oczywiste mrugnięcia w stronę Rue Morgue Poego i zarazem pyszna zabawa gotycką konwencją (pajęczyny, kamienne gargulce, rodzinne klątwy, ukryte w ścianie przejście, podziemne korytarze pełne szczurów i nietoperzy, wreszcie raczej mało przekonująca wampiryczna legenda). Sceny morderstw brzytwą (podcinania gardeł) są odrobinę makabryczne, ale film stawia przede wszystkim na duszny klimat grozy i niesamowitości. Podobało mi się ujęcie a la "Suspiria" Dario Argento, w którym lśniące ostrze brzytwy pojawia się we framudze drzwi. Plus uroczy kłębiasty kot, lecz tym razem nie czarny jak w dwóch włoskich gialli z 1972 roku "Crimes of the Black Cat" i "Gently Before She Dies".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz