wtorek, 15 lipca 2014

The Burning/ Poparzenie (1981) - recenzja















"Poparzony" jest kolejnym z wielu horrorów do których wracam co pewien czas przepełniony nostalgią. Tak jak w przypadku omawianego wcześniej tutaj "Just Before Dawn"/"Tuż przed świtem" "Poparzonego" miałem okazję widzieć po raz pierwszy w latach 90-tych w łódzkiej telewizji regionalnej (o ile pamięć nie płata mi figla). Potem przyszedł czas na projekcje z polskiego VHS-a dystrybuowanego przez NVC. Kilka lat temu zaopatrzyłem się wreszcie w DVD z tym krwawym obozowym slasherem Tony'ego Maylama, a że mamy obecnie okres wakacyjny przyszedł czas na przypomnienie sobie "The Burning". Wpierw nieco o miejskiej legendzie (urban legend) - maniak Cropsey został zdeformowany na skutek pechowego żartu i krąży po leśnych ostępach dzierżąc w dłoni naostrzoną siekierę, aby zapolować na obozowiczów, którzy nierozważnie oddalą się od skwierczącego ogniska.

"The Burning" w reżyserii Tony'ego Maylama niesłusznie uchodzi za kopię "Friday the 13th"/"Piątku trzynastego" (1980) Seana S.Cunninghama, gdyż scenariusz braci Weinstein powstał wcześniej. Rok 1976. Cropsy jest znienawidzonym dozorcą młodzieżowego Obozu Blackfoot. Grupa nastolatków postanawia nastraszyć go pewnym makabrycznym żartem w wyniku którego mężczyzna zostanie poparzony, tudzież "upieczony niczym pieprzony Big Mac". Po pięciu latach pobytu w nowojorskim szpitalu Cropsy (Lou David) wychodzi na wolność. Tuż po opuszczeniu bram placówki morduje nożycami prostytutkę, która w negatywny sposób zareagowała na widok jego oszpeconej twarzy. I powraca do letniego obozu młodzieżowego Stonewater. Zaczyna czaić się wśród drzew uzbrojony w nożyce do cięcia żywopłotu. Wkrótce idylliczne lato dla grupki nabuzowanych hormonami nastolatków i dwójki ich opiekunów okaże się krwawym koszmarem.

"Poparzony" jest dosyć schizofrenicznym backwoods slasherem. Z jednej strony mamy głupawy humor rodem z infantylnych komedii dla nastolatków np. "Meatballs" (1979), z drugiej mocne sceny gore będące dziełem słynnego speca od charakteryzacji Toma Savini. Podrzynanie gardła nożycami, ikoniczna dla nurtu slasher scena masakry na tratwie, w której za jednym razem Cropsy wykańcza piątkę nastolatków, itd. Dzięki wyrazistym scenom gore "The Burning" trafił na kuriozalną listę video nasties w UK. Tom Savini zrezygnował z pracy nad "Piątkiem trzynastego, część II" (1981) Steve'a Minera, aby zająć się efektami make-up w "The Burning". I spisał się znakomicie. Na uwagę zasługuję także atmosferyczna ścieżka dźwiękowa autorstwa Ricka Wakemana znanego z formacji Yes. Scenariusz "Poparzonego" bardzo luźno opiera się na miejskiej legendzie Cropsey Maniaka. Cropsy zdaje się czaić wszędzie, a jego jedynym narzędziem komunikacji stają się nożyce. Maksyma "seks = śmierć" zostaje w "The Burning" w pełni wykorzystana - w makabryczny sposób giną nastolatki uprawiające seks, a jednym z protagonistów zostaje nieśmiały podglądacz-prawiczek imieniem Alfred (Brian Backer). Finał ma miejsce wśród betonowych ruin oraz w opuszczonej kopalni miedzi.

Krwawy i zabawny slasher Tony'ego Maylama praktycznie wcale się nie zestarzał. Postaci są sympatyczne, choć nieco jednowymiarowe, odrobina nagości cieszy oko, a kilka ujęć jest po prostu mistrzowskich. Poza tym szybki montaż w scenie masakry na tratwie do tej pory robi wrażenie. Szkoda, że nie powstał sequel do "The Burning"... a remake? Mam nadzieję, że nikt nie wpadnie na pomysł, by go zrealizować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz