środa, 29 października 2014

Eerie "Into Everlasting Death" (2014) - recenzja
























Nasze rodzime podziemie black metalem stoi. Wiadomo to nie od dziś, bo co pewien czas pojawiają się nowe projekty black metalowe oferujące coś świeżego, nietuzinkowego. W tym roku mieliśmy chociażby alkoholowo-dekadencką Odrazę powołaną do życia przez obecnych członków Massemord i Voidhanger, natomiast jesienno-zimowa końcówka będzie należała do Eerie. Co prawda premiera debiutanckiego krążka Eerie "Into Everlasting Death" (2014) dopiero 5 grudnia 2014 roku, ale dysponując przedpremierowym materiałem już mogę co nieco o muzyce Eerie powiedzieć. Zacznijmy od przedstawienia składu: Ancestor (gitara, znany także z Outre), VOWOC (czyste wokale w Oremus i Blaze of Perdition), a także gościnnie na bębnach znany z Outre Maciej Pelczar. Na zawartość "Into Everlasting Death" składają się cztery długie, starannie przemyślane i rozbudowane kompozycje z których najdłuższa "Among the Ashes" trwa aż 12 minut.

Musiały minąć ze dwa-trzy przesłuchania zanim black metalowa muzyka Eerie wciągnęła mnie na dobre w plugawe ramiona odwiecznej śmierci. Podoba mi się dzikość i bezkompromisowość materiału zawartego na "Into Everlasting Death". Krótki mówiony wstęp do pierwszego utworu "Mining Out of Black Earth", a potem ma miejsce wspaniała perkusyjna kanonada, po czym wchodzą agresywne black metalowe wokale przeplatane co pewien czas czystym śpiewem VOWOCA. I taka jest właśnie całość "Into Everlasting Death": nabuzowana agresją, ale jednocześnie zmienna niczym kameleon. W trakcie odsłuchu debiutu Eerie nie sposób się nudzić, gdyż na tej płycie po prostu sporo się dzieje: pełno jest zmian tempa, ciekawych melodii, aranżacje kompozycji są starannie przemyślane i niezwykle spójne. Nie brakuje, rzecz jasna, wulgarnego jadu, gniewu, a także pełnych desperacji i autentycznie rozwścieczonych wokali - obecnych chociażby w zamykającym album "Of Descending Moon". Mniej więcej w połowie "Among the Ashes" pojawia się delikatny, acz niepokojący fragment, który brzmieniowo nieco skojarzył mi się z 'łagodniejszym', ambientowym obliczem Sunn O))). Bardzo subiektywne odczucie, ale muzyka Eerie przywiodła mi na myśl przedzieranie się przez post-apokaliptyczny krajobraz spopielonych zgliszcz i rdzy. Ziemia dotknięta zostaje jakimś wyniszczającym kataklizmem pod wpływem którego ludzkość zostaje zdziesiątkowana. Wszędzie czuć zapach śmierci, rozkładu, a brnącego przez pogorzelisko dogorywającego miasta człowieka ogarnia tęsknota za czymś, co minęło bezpowrotnie, a co za tym idzie dojmująca rozpacz.

Z ciekawości postanowiłem odnaleźć skąd pochodzą kwestie mówione wieńczące ostatni numer "Of Descending Moon" ("Someone once told me, 'Time is a flat circle.' Everything we've ever done or will do, we're gonna do over and over and over again.") A pochodzą one z odcinka serialu "Detektyw" (2014) i nawiązują do filozoficznego konceptu wiecznego powrotu, czyli tzw. palingenezy światów. Jednym słowem powtarzający się spektakl destrukcji i odradzania się. Pożerający własny ogon Uroboros będący symbolem nieskończoności.

Premiera Eerie "Into Everlasting Death" (2014) nakładem Arachnophobia Records 5 grudnia 2014.

Facebook zespołu: https://www.facebook.com/eeriebm?fref=ts

Założyłem na Facebooku fanpejdż poświęcony doom metalowi i pochodnym. A że lubię posłuchać wolnego i posępnego miażdżenia zachęcam do polubienia.

https://www.facebook.com/landofdoom

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz