czwartek, 8 stycznia 2015

Egipska mumia faraona, zemsta Lady Morgan i bomby w walizkach


1) La Venganza de la Momia/ The Mummy's Revenge (1973) - Ostatni wspólny horror hiszpańskiej ikony horroru Paula Naschy (Jacinto Molina) oraz reżysera "Horror Rises from the Tomb" (1973) Carlosa Aureda. Paul Naschy w potrójnej roli: sadystycznego i uwielbiającego przyglądać się agonii młodych kobiet faraona Amenhotepa, egipskiego profesora i odległego krewnego antycznego sadysty oraz morderczej ożywionej mumii. Pałacowa intryga prowadzi do śmierci faraona i jego ukochanej; mumia władcy na wieki trafia do sarkofagu, który w XIX wieku zostaje zakupiony przez brytyjskiego archeologa Nathana Sterna (obecny w wielu filmach Jesusa Franco Jack Taylor) i jego żonę Abigail (Maria Silva). Naturalnie pojawia się profesor z Egiptu Assad Bey (ponownie Paul Nachy) oraz jego pomocnica Zanufer (Helga Line), którzy zamierzają ożywić mumię, aby ta mogła się zemścić na ludzkości. Lecz do tego potrzeba świeżej krwi dziewic. W planach jest także ożywienie ukochanej konkubiny faraona Amarny (Rina Ottolina), którą w XIX wieku wciela się Helen.

Paul Naschy zasłynął przede wszystkim jako wilkołak Waldemar Daninsky (El Hombre Lobo), tutaj bryluje jako miażdżąca czaszki młodych kobiet mumia. Oprócz tego otrzymujemy ceremonialne podrzynanie gardeł, biczowanie, będącą standardem w gotyckich horrorach zemstę zza grobu oraz efektowny gotycki sztafaż: przesycone rozkładem katakumby, ciągnące się niemal w nieskończoność kanały, ceremonialne ołtarze, służące do uwięzienia kajdany i długie noże przeznaczone do składania ofiar z ludzi. Hiszpański horror lat 70-tych charakteryzował się dość specyficznym nastrojem - nieco odmiennym od włoskiej gotyckiej grozy z lat 60-tych i 70-tych. Chodzi mi tutaj o perwersyjny koncept mrocznego gotyckiego romantyzmu w którym specjalizował się Paul Naschy, odtwórca ról wielu nieszczęśliwie kochających kreatur. Helgę Liné można jeszcze zobaczyć między innymi w "Horror Rises from the Tomb" (1973) Carlosa Aureda, "Black Candles" (1981) Jose Ramona Larraza oraz w udanym giallo "My Dear Killer" (1972) Tonino Valerii. Sporo gore i zaskakujący, choć niewątpliwie tragiczny finał.

2) La Vendetta di Lady Morgan/ The Vengeance of Lady Morgan (1965) - Tym razem zemsta zza grobu we włoskim wydaniu. Zapomniany gotycki horror w reżyserii Massimo Pupillo ("The Bloody Pit of Horror"). Susan Elaine Blackhouse (Barbara Nelli) i jej kochanek Pierre Brissac (Michel Forain) pragną się pobrać, ale ktoś zrzuca Pierre'a do morza i mężczyzna zostaje początkowo uznany za zmarłego. Zrozpaczona Susan godzi się na ślub z Sir Haroldem Morganem (Paul Muller) i zamieszkanie z nim w rezydencji. Na miejscu okazuje się, że jej dotychczasowi służący zniknęli zastąpieni jasnowłosą Lilian (Erika Blanc), a także kamerdynerem Rogerem (Gordon Mitchell) i służącą Terry (Edith MacGovern). Ilekroć Susan kładzie się do snu słyszy hipnotyzujący ją głos Lilian. Ktoś zamyka drzwi do jej pokoju, wino znika ze szklanki, a w jej łóżku pojawia się wąż. Susan słyszy męskie krzyki dochodzące z piwnicy. Schodzi tam i widzi Rogera biczującego wujka Susan. Za pomocą hipnozy Lilian (która jest sekretną kochanką Sir Harolda) nakłania Susan do wejścia na dach rezydencji i śmiertelnego samobójczego skoku. Jej wyłowiony z morza i cierpiący na amnezję ukochany w tym samym momencie budzi się w szpitalu. Lecz nawet zza grobu Susan będzie się mścić na ludziach, którzy chcieli się jej pozbyć.

Przyzwoity gotycki horror o nieco ospałym tempie. Gotyckie elementy to chociażby mgła i galopujące przez nią konie, skrzypiące drzwi, cmentarzyk przy rezydencji, piwniczne podziemia, długie mroczne korytarze czy szalejąca na zewnątrz burza. Atmosferyczna jest np. scena w której uwodzicielska Erika Blanc trzymając świecę prowadzi Susan na dach rezydencji. Zero makabry i nagości, ale należy pamiętać, że "La Vendetta di Lady Morgan" to horror z połowy lat 60-tych. Na psychodeliczno-erotyczne delirium włoskiej gotyckiej grozy przyjdzie jeszcze czas. Wyraziste role Barbary Nelli i Eriki Blanc. Co ciekawe, niecne knowania grupki osób przeciwko Susan będą później charakterystyczne dla włoskiego nurtu giallo.

3) Quelli della Calibro 38/ Colt 38 Special Squad (1976) - Doskonałe włoskie poliziotteschi, które wyszło w USA na DVD nakładem NoShame. W trakcie strzelaniny Inspektor Vanni (francuski aktor Marcel Bozzuffi) zabija brata Marsigliese (Ivan Rassimov). Bezlitosny Czarny Anioł Marsigliese nie puszcza tego płazem i morduje żonę Inspektora strzelając do niej z pistoletu z tłumikiem. Po śmierci małżonki Vanni dostaje zgodę na sformowanie tajnej jednostki policyjnej: czwórki motocyklistów z Coltami 38, którzy mają za zadanie oczyścić Turyn z bandziorów. Natomiast Marsigliese ma złowieszcze plany. Zamierza rzucić miasto na kolana poprzez detonowanie bomb walizkowych w różnych miejscach pełnych ludzi. Chodzi mu o okup w diamentach, a jeśli go nie otrzyma to zatopi Turyn w morzu krwi.

Jeśli chodzi o pełne adrenaliny kino akcji to włoskie filmy poliziotteschi są niezawodne. Stylowy i pełen brutalnej przemocy thriller w reżyserii Massimo Dallamano śmiało można postawić w jednym rzędzie z najlepszymi poliziotteschi Umberto Lenzi, Sergio Martino czy Fernando Di Leo. Dallamano zasłynął przede wszystkim dwoma wyśmienitymi giallo, a mianowicie "What Have They Done to Solange?" (1971) oraz "What Have They Done to Your Daughters?" (1974), które gorąco polecam. "Colt 38 Special Squad" to niestety jego ostatni film. Eksplodują w nim policyjni informatorzy. Bomby w walizkach wybuchają w zatłoczonym terminalu dworcowym oraz na rynku zabijając mężczyzn, kobiety i dzieci. Aby schwytać Marsigliese Inspektor Vanni chwyta się wszelkich sposobów. Niesamowita jest zwłaszcza szaleńcza scena, w której Inspektor Vanni chcąc dorwać Marsigliese wjeżdża samochodem na pędzący pociąg! Generalnie we włoskich filmach polizio pościgi samochodowe czy motocyklowe są ekscytujące i doskonale nakręcone. Czysta adrenalina. I obcinanie palców zatrzaskiwanymi drzwiami od samochodu. Do tego znakomita ścieżka dźwiękowa Stelvio Cipriani, w tym piosenka czarnoskórej Grace Jones "I’ll Find My Way To You".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz