sobota, 7 lutego 2015

Marduk "Frontschwein" (2015) - recenzja

















"Frontschweine" - świnia frontowa, tym mianem nazywano ocalałych żołnierzy niemieckiej piechoty (tzw. mięso armatnie), których połączyła traumatyczna przeszłość bestialskiej wojennej zawieruchy. Ze świniami frontowymi łączy się zapach okopów pierwszej i drugiej wojny światowej (1914-18, 1939-45). "Frontschwein" to także trzynasty album studyjny black metalowców ze szwedzkiego Marduk, który miał swoją premierę 19 stycznia 2015 roku nakładem Century Media. Kiedy gruchnęła wieść o premierze "Frontschwien" z początku spodziewałem się kontynuacji ultra-intensywnego black metalowego blitzkriegu "Panzer Division Marduk" (1999). Tak jak w przypadku kilku poprzednich albumów Szwedów z Marduk na "Frontschwein" mamy do czynienia z wzorcowym balansem miażdżących doom metalowych pasaży, bestialskich umiarkowanych temp oraz ścierającego na miazgę huraganowego uderzenia, co jest ogromną zasługą nowego perkusisty Fredrika Widigsa. Podoba mi się anihilacyjny charakter "Świni Frontowej" - ta płyta jako całość to istna apoteoza wojennej pożogi i traumatycznych doświadczeń związanych z krwawą rzezią na froncie. I tak ta rzeka szaleństwa wartko płynie - od niesamowicie szybkich, pełnych furii strzałów z artylerii takich jak "Afrika", "Falaise: Cauldron of Blood" czy "Rope and Regret" do umiarkowanych miazgatorów np. "Nebelwerfer", "503" czy "The Blond Beast". Słuchając "Frontschwien" mam wrażenie brodzenia po kolana we krwi kolegów z mojego batalionu, który znalazł się pod masywnym ostrzałem ze strony wroga. Niejednokrotnie miałem okazję widzieć machinę wojenną Marduk na żywo (kapela Morgana Hakanssona upodobała sobie Polskę jako kraj do regularnych występów na żywo, gdyż ma tutaj bardzo oddane grono fanów), ale nadal nie mogę nadziwić się możliwościom wokalnym Mortuusa z Funeral Mist i jego obecnej formie wokalnej. Na "Frontschwein" kompletnie siebie nie oszczędza wyrzygując liryki horroru i destrukcji niczym gorejące potoki lawy. Dwadzieścia pięć lat grania nie stępiło wcale lśniącego ostrza Marduk, które gotowe jest wciąż siec i okaleczać. Tematyka wojenna jest obecna w muzyce metalowej (a już w szczególności death metalowej i black metalowej) od dawna, ba, można ją uznać za coś wręcz oczywistego, ale to Marduk bezsprzecznie należy do czołówki kapel parających się morderczym militarystycznym metalem. Nie wyróżniam faworytów, ale warto zwrócić uwagę na doskonały "Nebelwerfer", najbardziej rozbudowany 8-minutowy "Doomsday Elite" czy gniotący brutalnością "Thousand-Fold Death".

Zakupiłem specjalną limitowaną edycję "Frontschwein" (2015) w formie Mediabooka z dodatkowym utworem "Warschau III: Necropolis" i jestem trochę rozczarowany sposobem umieszczenia CD w ciemnej wkładce. Przy wkładaniu i wyjmowaniu płyta może się szybciej porysować.

3 komentarze:

  1. Totalna demolka, po pierwszym przesluchaniu plyty poczulem sie jak po nalocie dywanowym!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, miażdżąca płyta.A "Thousand-Fold Death" to już w ogóle majstersztyk brutalności. Teraz pozostaje czekać na "Axiom" Infernal War.

      Usuń
    2. Cholera, zapomnialem o ''Thousand-Fold Death'', takiej kolubryny nie spodziewalem sie nawet po Marduk, swietny soundtrack do Trzeciej Wojny Swiatowej.

      Usuń