piątek, 7 sierpnia 2015

Transatlantyk 2015: "Cerro Torre: A Snowball's Chance in Hell" (2013) i "Septic Man" (2013)

















Jak co roku w miarę swoich możliwości staram się uczestniczyć w poznańskim festiwalu filmowym Transatlantyk i recenzować co ciekawsze wybrane filmy. Niestety smutnym zaskoczeniem okazała się dla mnie wiadomość, iż tegoroczna edycja może być ostatnią w Poznaniu, a festiwal przenosi się do Łodzi. Pięknie! Kolejna wspaniała impreza kulturalna znika z mapy Poznania. Lepiej budować nikomu nie potrzebne centra handlowe, niż łożyć na propagowanie kultury. Wróćmy jednak do filmów - w piątek 7 sierpnia obejrzałem dwa: dokument wspinaczkowy o trzech wyprawach na Cerro Torre w latach 2009-12 oraz obrzydliwy kanadyjski horror.

"Cerro Torre: A Snowball's Chance in Hell" (2013, reż. Thomas Dirnhofer) - Mierzący 3128 metrów granitowy Cerro Torre w Patagonii na granicy Chile i Argentyny uchodzi za najtrudniejszą do zdobycia górę na Ziemi. O wejściu na Cerro Torre marzy wielu alpinistów i wspinaczy. Góra ich przyciąga, lecz jednocześnie potrafi być ogromnie wymagająca. W 1959 Cesare Maestri i Toni Eggert rzekomo weszli na Cerro Torre po raz pierwszy. Rzekomo, gdyż Eggert schodząc z Cerro Torre zginął zepchnięty przez śnieżną lawinę, a Maestri nie miał żadnych namacalnych dowodów że górę zdobył np. zdjęć czy filmów. W 1970 roku Maestri powrócił wraz z ekipą wspinaczy na Cerro Torre, wwiercił 350 śrub i haków w skalną ścianę i dotarł do końca skalistej części góry poniżej lodowego grzyba.

"Cerro Torre: A Snowball's Chance in Hell" dokumentuje trzy sponsorowane przez Red Bulla wyprawy austriackiego wspinacza sportowego i alpinisty Davida Lamy. W 2011 roku Lama wraz z Peterem Ortnerem zdobyli Cerro Torre tzw. trasą Kompresora (Drogą Sprężarkową). Najważniejsza jest jednak wyprawa Davida na Cerro Torre w 2012 roku: wówczas Lama wraz z Ortnerem wspina się w sposób klasyczny wspomnianą trasą Kompresora. Na krótko przed zdobyciem Cerro Torre przez Lamę i Ortnera dwaj inni młodzi wspinacze: Amerykanin Hayden Kennedy i Kanadyjczyk Jason Kruk usunęli z granitowej skały większość śrub i haków Maestriego chcąc przywrócić Cerro Torre należny splendor. "Cerro Torre: A Snowball's Chance in Hell" obrazuje trzy wyprawy Davida Lamy na Cerro Torre w latach 2009, 2011 i 2012 (dwie ostatnie zakończone sukcesem). Każdej z wypraw towarzyszą frustracje związane z pojawieniem się okienka pogodowego niezbędnego dla wspinaczki, a także trudności związane z nakręceniem finalnego wejścia Lamy i Ortnera na Cerro Torre przez ekipę filmową. Wypowiadają się między innymi Jim Bridwell i Reinhold Messner. Pięknie prezentuje się przepiękna Patagonia: lodowce, silne wiatry, jeziora, wreszcie tonące we mgle szczyty Fitz Roy i Cerro Torre. Lubię oglądać filmy wspinaczkowe (choć moim największym osiągnięciem pozostaje do tej pory wejście na czynny wulkan Hekla na Islandii w kwietniu 2014 roku) i podziwiam ludzi, którzy chcą się mierzyć z własnymi słabościami i przekraczać granice wysokogórskiej eksploracji.

"Septic Man" (2013, reż. Jesse Thomas Cook) - Nie oglądajcie tego filmu w trakcie jedzenia, gdyż dawka gore, wymiocin i fekaliów w "Septic Man" jest całkiem pokaźna. Jack (Jason David Brown) pracuje jako kanalarz, rury i zawory to jego żywioł. Małe kanadyjskie miasteczko Collingwood, w którym Jack mieszka wraz z ciężarną żoną ((Molly Dunsworth) zostaje ewakuowane z powodu zanieczyszczenia zasobów wody przez bakterie i pierwotniaki E. Coli i Cryptosporidium (ludzie od tego wariują, umierają od krwawych biegunek, etc.) Jack dostanie pokaźny zastrzyk gotówki od konsorcjum i stanie się lokalnym bohaterem jeśli tylko rozwiąże problem. Skuszony kasą i obietnicą sławy schodzi do kanałów w pewnej fabryce i zostaje tam uwięziony przechodząc straszliwą transformację. A mógł się nieszczęsny ewakuować z żoną, która go o to błagała.

Jack zostaje uwięziony w szambie i próbuje się z tego szamba wydostać. Dosłownie. Szybko jednak okazuje się, że nie jest sam. Szambo w którym Jack przebywa stanowi repozytorium trupów i części zwłok, a w fabryce mieszka para zwyrodniałych braci: olbrzym (Robert Maillet) oraz uwielbiający gryźć wyostrzonymi zębami Lord Auch (Tim Burd). Uwięziony w szambie Jack pije krew szczurów, rozmawia z rozkładającymi się ciałami i ma halucynacje. Deformując w groteskowe monstrum a la "Toksyczny mściciel" kanalarz konwersuje z własnym odciętym uchem (pamiętacie "Wściekłe psy" Quentina Tarantino?) "Septic Man" da się obejrzeć pomimo wtórności i przewidywalności scenariusza oraz momentami nużącej akcji. Atutami filmu są obrzydliwe efekty gore i make-up, zapadający w pamięć skatologiczny początek oraz przyzwoite aktorstwo. Z tego co się zdążyłem zorientować "Septic Man" luźno nawiązuje do epidemii bakterii Escherichia coli (niebezpieczny szczep O157:H7), która w maju 2000 roku zanieczyściła zasoby wody w społeczności Walkerton, Ontario, w wyniku czego zmarło siedem osób, a setki musiało zostać hospitalizowanych. Objawy zakażenia tym szczepem E. coli to krwawe biegunki i infekcje żołądkowo-jelitowe. Od razu robi się przyjemnie. Obleśne i cuchnące kanały. Infekcja i groteskowa metamorfoza kanalarza. Warkot piły mechanicznej. I dużo fekalno-wymiotnych atrakcji. Zapraszam na seans "Septic Man".

Jutro kolejna porcja mini-recenzji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz