piątek, 2 października 2015

My Dying Bride "Feel the Misery" (2015) - recenzja
























Do muzyki My Dying Bride podchodzę bezkrytycznie, choć zdarzały się Brytyjczykom z Yorkshire słabsze płyty. W zasadzie gdybym miał wymienić moje ulubione albumy MDB to na pewno w trójce najlepszych znalazłyby się "The Dreadful Hours" (2001), eksperymentalny "34.788%... Complete" (1998), czyli osławione "Procenty" oraz niesamowicie mroczny "Songs of Darkness, Words of Light" (2004). Dopiero po nich takie klasyki jak "Turn Loose the Swans" (1993) czy "The Angel and the Dark River" (1995). Trzynasty już album Mojej Umierającej Narzeczonej "Feel the Misery" (2015) to jednak zdecydowanie ich najlepsze wydawnictwo od wielu lat. Album, którego słucha się z ogromną przyjemnością. Z zespołu odchodzi dotychczasowy gitarzysta Hamish Hamilton Glencross, a na jego miejsce powraca Calvin Robertshaw obecny przy nagrywaniu materiałów MDB z lat 90-tych. Jednak owa roszada personalna nie przynosi praktycznie żadnych zmian, jeśli chodzi o brzmienie My Dying Bride. "Feel the Misery" to kawał posępnego i depresyjnego death doom metalu pełnego potężnych riffów i wszechogarniającej atmosfery żalu i mizantropii. Przepiękne partie wiodącej gitary towarzyszą doomowym riffom - w krótszych utworach na "Feel the Misery" zaznaczają swoją obecność melancholijne partie skrzypiec i klawiszy. Skrzypce i klawisze są szczególnie słyszalne w "I Almost Loved You" - numerze, który osobiście przypomina mi "Black God" z "Łabędzi" czy "For My Fallen Angel". Swoistą wizytówkę My Dying Bride od ponad 25 lat stanowi Aaron Stainthorpe, który na "Feel the Misery" korzysta z całej gamy wokali: brutalnego growlingu, czystego śpiewu, szeptu czy recytacji. Nie wyobrażam sobie MDB bez Aarona i jego żałobnych, pełnych emocji lamentów. Gdy tak słucham posępnych doomowych numerów takich jak "And My Father Left Forever", "Feel the Misery" (swoją drogą kapitalny teledysk!) czy "Within a Sleeping Forest" odczuwam błogie poczucie drenującego mózg smutku, żalu i rozgoryczenia. Zwłaszcza numer otwierający płytę (wspomniany "And My Father Left Forever") jest przeraźliwie dołujący, gdyż Aaron napisał go pod wpływem śmierci swojego ojca. W jego wokalach czuć ból po stracie bliskiej osoby, która odeszła na zawsze ze świata żywych. Lecz śmierć czeka na każdego z nas, nikogo nie przegapi. "Feel the Misery" należy słuchać i odczuwać najlepiej późnym jesiennym wieczorem, w pełnym skupieniu. Ta płyta to wzorcowy konglomerat błogości oraz rozdzierającego smutku, perfekcyjna wyważona i wciągająca muzyka do trumny. My Dying Bride nadal potrafi przytłoczyć słuchacza i doprowadzić go do łez.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz