środa, 30 marca 2016

New Keepers of the Water Towers i Hexvessel w Minodze, 29.03.2016 (fotorelacja)



















Bardzo miło wspominałem poznański koncert Finów z Hexvessel z 16 kwietnia 2013 roku, gdy supportowali Sabbath Assembly. Po blisko trzech latach zespół Kvohsta (Matthew McNerneya) powrócił do klubu Minoga, by zagrać koncert promujący najnowszy album Hexvessel "When We Are Death" (2016), który lada dzień ma się ukazać na łamach Century Media. Matthew McNerney zaczynał karierę muzyczną jako wokalista awangardowo black metalowych Code i Dødheimsgard, założył także własny industrial black metalowy projekt Void. Wraz z przeprowadzką do Finlandii Kvohst dość radykalnie zmienił rejony muzyczno-twórcze i obecnie jego muzyka ma niewiele wspólnego z metalem. Założył psychodeliczno-folkowo-rockowy Hexvessel, a także nieistniejący już post-punkowy Beastmilk (obecnie Grave Pleasures). W Hexvessel Matthew gra na gitarze, śpiewa i odpowiada za warstwę liryczną piosenek zespołu. W Helsinkach posiada własny klub muzyczny Mega Therion, w którym organizuje koncerty kapel metalowych np. Obliteration i występy DJ-ów. Coś a la Libacja Nergala z Behemoth, tylko muzycznie jest zapewne ciekawiej.

Szwedów z New Keepers of the Water Towers nigdy wcześniej nie słyszałem, zatem to był mój dziewiczy kontakt z ich muzyką. Ku mojemu zdziwieniu to nie są żadni debiutanci na scenie muzycznej, gdyż kapela istnieje już od 2006 roku i ma na swoim koncie trzy długograje, w tym "The Infernal Machine" z 2016 roku. Muzycznie progresywny i psychodeliczny stoner doom, wielowymiarowy i interesujący, w którym nietrudno wyczuć wpływy przede wszystkim Mastodon, Opeth czy Baroness. Podobał mi się kosmiczny nastrój New Keepers of the Water Towers oraz spokojniejsze akustyczne partie gitarowe. Stoner doom metalu słucham bardzo sporadycznie, a tutaj miałem do czynienia ze swoistym miksem prog rocka, stoner doom metalu z odrobiną folkowych brzmień i post-metalu. Przyjemna muzyka na żywo. Właśnie ją odsłuchuję z Youtube.

Hexvessel zagrał blisko 80-minutowy koncert i muszę przyznać że ponownie bawiłem się wybornie. Zastanawiałem się czy w ogóle się na tym gigu stawić z racji tego że trawi mnie wiosenna grypa. Muzyka Hexvessel nie bez kozery bywa określana jako psychodeliczny leśny folk rock. I rzeczywiście w tym opisie tkwi sedno sprawy. Aż się ma ochotę słuchając bogatych w emocje dźwięków Hexvessel rzucić wszystko, wyrwać się z matni oczekiwań i podążyć do leśnej głuszy. Wyciszyć się wewnętrznie wśród szumu starych drzew i zapachu bagien & torfowisk. Co prawda nowa płyta "When We Are Death" (2016) nurza się w hipisowskim retro-rocku lat 60-tych nieco odcinając się od leśnych korzeni (z naciskiem na nieco), ale te nowe kawałki brzmią na żywo wybornie. Do tego McNerney jest wyśmienitym i niezwykle charyzmatycznym frontmanem. Nad muzyką Hexvessel wciąż unosi się psychodeliczna aura, woń kadzideł i leśnego poszycia, pogański wolny duch będący przeciwwagą dla męczącej zorganizowanej religii. To muzyka pełna luzu, zadziorna i czasem refleksyjna. Set-lista Hexvessel: "Transparent Eyeball", "Woods to Conjure", "Teeth of the Mountain", "I Am the Ritual", "Mirror Boy", "Sacred Marriage", "Drugged Up on the Universe", "Cosmic Truth", "Mushroom Spirit Doors", "Hunter's Prayer", "Earth Over Us", "When I Am Dead" i "Are You Coniferous?"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz